Nicholas Sparks
Miles Ryan, prowincjonalny szeryf, samotnie wychowuje dziewięcioletniego syna Jonaha. Jego życiową obsesją jest schwytanie człowieka, który przed dwoma laty potrącił jego żonę i uciekł z miejsca wypadku. Od śmierci Missy dręczą go wspomnienia: pochłonięty pracą i synem nie odczuwa potrzeby zbliżenia do innej kobiety. Romans z Sarą Andrews, która po nieudanym małżeństwie próbuje odbudować swoje życie, powoduje serię dramatycznych wydarzeń. Wzajemne wyobrażenia obojga zakochanych miłości, lojalności i zaufaniu do partnera zostają wystawione na ciężką próbę...
Książka "Na zakręcie" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Nicholasa Sparksa. Od dawna słyszy się o popularności jego dzieł, lecz nigdy nie wpadł mi do rąk żaden z jego bestsellerów. Oczywiście oglądałam filmy, które zostały nakręcone na podstawie jego książek i owszem podobały mi się, ale filmy i powieści to całkowicie dwie różne rzeczy. Już długo nie czytam o typowej miłości z przewidywalnym szczęśliwym zakończeniem, z tego powodu, iż wolę nieoczekiwane zwroty akcji, wciągającą fabułę i ciekawych bohaterów, lecz dałam szansę Sparksowi.
"Na zakręcie" dostałam w prezencie już bardzo dawno temu i przez ten czas książka leżała na półce i grzecznie czekała aż po nią sięgnę... i w końcu się doczekała. Pochłonęłam ją w 3 dni może nie dlatego, że byłam nią jakoś ekstremalnie zafascynowana, tylko po prostu dzięki zwykłemu nadmiarowi czasu. Oglądając "Pamiętnik" czy "Ostatnią piosenkę" byłam przekonana, że książki są w miarę dobre. No i miałam rację, w prawdzie nie jest to mój ulubiony rodzaj literatury lecz czytało mi się bardzo miło. Nie mówiąc już o zakończeniu, które naprawdę mnie zszokowało całkowicie, reszta powieści była dosyć przewidywalna.
Miles i Sara to bajkowa para która dostaje gorzkie pigułki prawdy i codziennego życia z dnia na dzień w coraz większych ilościach. Bohaterowie walczą z przeszłością, ze straszną stratą żony, nierozwikłanym morderstwem, rozwodem, problemami z zajściem w ciążę. Bajkowa para radzi sobie ze wszystkim, aż tu nagle... BUM na jaw wypływa sekret tak straszny, iż wydaje się, że wszystko jest już doszczętnie zniszczone. Lecz jak to mówią prawdziwa miłość przetrwa wszystko czy przetrwała tym razem? Przekonajcie się sami.
Bardzo podobał mi się wątek kryminalny, pokazanie jak policjant gryzie się nad nierozwikłaną sprawą. Zaskoczyło mnie także umieszczenie treści opowiadanych przez "mordercę" Missy, moim zdaniem świetny pomysł z ukazaniem wszystkiego z drugiej strony.
Podsumowywując Nicholas Sparks pisze miłe, łatwe do czytania książki, osobiście mam zamiar sięgnąć po jeszcze kilka jego dzieł, ponieważ mam nadzieję, że to nie najlepsza z jego powieści i czytając kolejne miło się zaskoczę umiejętnościami pisarza.